piątek, 16 stycznia 2015

ROZDZIAŁ III "PODEJRZENIA"

Hermiona siedziała na parapecie w pokoju Freda i Georga, którzy chwilowo nie znajdowali się w pomieszczeniu i czytała "Runy dla zaawansowanych". Towarzyszył jej Ron który próbował wyprostować gałązki swojej miotły.
- Może złamała mu się Ręka Glorii? – powiedział po chwili chłopak o rudych włosach.
Szatynka oderwała się od swojej książki spojrzała na przyjaciela po czym od razu  zorientował się w czym rzecz, oboje spojrzeli na Harry’ego który nie za bardzo wiedział o co chodzi. Tylko posyłał im pytające i niezrozumiałe spojrzenia i wyrazy twarzy.
- Harry, kiedy ty zostałeś szyć szatę u madame Malkin to Malfoy wyszedł pół godziny po nas i postanowiliśmy … w zasadzie to Ron postanowił go śledzić - tu spojrzała wyniośle na rudzielca 
- Poszliśmy za nim i widzieliśmy jak poszedł sam na Nokturn do Borgina i Burgsa, chciał coś naprawić… nie usłyszeliśmy dokładnie co…  - Potter patrzył na nich wzrokiem gdyby ktoś mu oznajmił, że jego rodzice wstali z grobów, poprawił rękaw swojej koszuli. Wiedział,  że jego przyjaciel nienawidził Malfoya i najchętniej zabiłby go gdyby mógł ale śledzenie kogoś było dla niego czymś niedopuszczalnym, ponieważ wiedział, że każdy ma swoje sprawy i nie chce, żeby ktoś o nich wiedział, po raz drugi poprawił rękaw koszuli, która jak na złość cały czas się gniotła przy najmniejszym ruchu. I byli na Nokturnie! Nie widzieli go, prawda? W zasadzie gdyby jednak to dawna zaczęli by już go wypytywać co tam robił, i tym podobne.
Kiwnął jej na znak, żeby kontynuowała.
- Więc, dobrze, że Ron miał przy sobie Uszy Dalekiego Zasięgu.

- … wiesz może jak to naprawić?
- Być może. Musiałbym zobaczyć. Może byś to przyniósł?
- Nie mogę. Ma zostać tam gdzie jest, po prostu powiedz mi jak to naprawić. 
- Jak tego nie obejrzę, to nie wiem czy dam radę, chyba nie. Nie mogę Ci niestety obiecać nic pozytywnego zagwarantować.
- Nie ? Doprawdy?

- Harry… on mu coś pokazał, nie zobaczyliśmy co ponieważ schował się za jakąś starą  szafką ale Ron zobaczył, że cośmy pokazał, wystraszył się… Sądzi, że to był Mroczny Znak...
Hermiona spuściła wzrok i spojrzała w swoje buty. Harry z zaciekawieniem słuchał tego o czym się dowiedzieli, teraz jego przypuszczenia mogły się potwierdzić…
- Jestem tego pewny!... – wykrzyknął Weasley i pochylił się lekko do przodu – to był  Znak, co innego niby? Czego mógł się wystraszyć?! Powiedz mu co było dalej, ja nie mogę mam ochotę rozszarpać tą tlenioną fretkę!.
Harry wzdrygnął się na to określenie, czemu fretka? Uśmiechnął się pod nosem bo przypomniała mu się sytuacje z czwartego roku jak profesor Moody zamienił go w małe, białe, puchate stworzono 
- Dobrze… ale co było dalej? – spytał zaciekawiony zielonooki.
Hermiona zaczęła dalej opowiadać.

- Spróbuj o tym komuś powiedzieć, a spotka cię kara. Rozumiemy się? A TO trzymaj lepiej w bezpiecznym miejscu.
- A nie lepiej zabrać od razu?
- Nie bądź głupi, jak bym wyglądał niosąc to ulicą? Tylko nie sprzedawaj tego nikomu!
- Ależ oczywiście… szanowny panie.
- I ani słowa mojej matce!
- Oczywiście, oczywiście szanowny panie…

- Harry! On go nazwał SZANOWNYM PANEM! Ukłonił mu się! On na pewno jest śmierciożercą!  - powiedział po raz drugi Ron, zbliżając się do niego i wykrzywiając nienaturalnie rękę.
Harry teraz był pewny… nie mylił się… jego ojciec, scena u madame Malkin, a teraz to… uśmiechnął się niezauważalnie dumny z tego co odkrył i , że chłopak teraz nie będzie mógł się wymigać od prawdziwej odpowiedzi. Rozważył to, że blondyn będzie się wypierał tego, że został naznaczony ale nie pozwoli m uciec.
-Myślisz, że jest jednym z nich? – spytała Hermiona.
Harry tylko pokręcił głową i wzruszył ramionami, że nie wie… ale wiedział… skłamał… przed nimi, ale w dobrej sprawie, nie wyda go, nawet gdyby musiał.
Ron przeniósł wzrok na drzwi, które zaskrzypiały i zobaczył wystające dwie rude czupryny, Fred i George. Westchnął.
- Cześć - zaczął George.
- … co tu robicie? – dokończył Fred.
Cała trójka spojrzała na nich zmieszana, o sami nie wiedzieli dlaczego przyszli akurat do ich pokoju.
Hermiona wstała nerwowa, poprawiając bluzkę i otrzepując spodnie, Harry również wstał, a najmłodszy Weasley przedstawicieli płci męskiej zaraz po nim lecz bardzo leniwie. Bliźniacy weszli do pomieszczenia i stanęli naprzeciwko nich z swoimi typowymi humorzastymi uśmieszkami.

- Rozmawialiśmy i już wychodzimy. – powiedział bliznowaty i wyszedł z pokoju, nie patrząc czy Ron i Hermiona idą za nim czy nie, widział, że gdy zadrze się z  bliźniakami można nie wyjść z tego cało. Skierował się do swojego pokoju i nie wychodził z niego do następnego dnia, nie był głodny więc odpuścił sobie kolacje. Położył się około 22.00 i zasnął myśląc jak zmusić chłopaka do powiedzenia prawdy, albo od razu się przyzna gdy ten powie mu co odkrył. 
Nikt nie dobijał się jego pokoju, więc mógł spokojnie zapaść w sen, który przyszedł mu niezwykle szybko. Po kilku chwilach był już w objęciach Morfeusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zamów Proroka Codziennego