po zajęciach gdzieś zniknęła w towarzystwie dwóch Ślizgonek, zapewne wymknęły się do Hogsmeade na zakupy i inne babskie sprawy. Draco był wyrozumiały, ale nienawidził kiedy musiał odwalać za kogoś robotę. Fakt, to tylko patrol, nic męczącego, jednak świadomość,
że powinien to robić ktoś inny doprowadzała go do szału.
W obecnej chwili mógłby być teraz gdzie indziej, gdziekolwiek, byle by z Harrym. Bardzo go polubił. Musiał mu przekazać wieści od Czarnego Pana, a były one bardzo ważne. Skręcając
w jeden z korytarzy zobaczył tam dziewczynę, a była nią - nie kto inny jak Pansy Parkinson.
- Pansy! - krzyknął Draco - Widzę, że już jesteś, a teraz rób to co miałaś robić wcześniej. Wracam do Lochów.
Draco gdy wszedł do Pokoju Wspólnego, zobaczył Harry'ego siedzącego przy stole z Blaisem, Teodorem i Jasmin, grali w szachy. Podszedł do nich i stanął za Potterem.
– Zrobisz w końcu ten ruch? – spytała zirytowana czekaniem, szczupłe dłonie oparła za plecy.
– Staram się nie przegrać. - powiedział Teodor
– I tak przegrasz – dogryzła mu z szerokim uśmiechem. Harry grał z Theo, a Jasmin z Blaisem.
– Jakim cudem dziewczyna może być tak piekielnie dobra w szachach? – spytał, patrząc
z podziwem na drobną, blond-włosą istotkę która miała zaledwie 160 centymów wzrostu i dobre 46 kilogramów kości i skóry.
- BU! - krzyknął Draco do ucha Bliznowatego, chwytając go mocno za ramiona. Czarny odwrócił się przerażony, gdy zobaczył kto był jego prześladowcą uśmiechnął się przebiegle.
- Masz 30 sekund życia, grajcie sami, zostawiam was. - powiedział do trójki przyjaciół z którymi grał i zaczął gonić platynowego blondyna, który wyszedł chwilę przed nim. Gdy go dopadł w ich wspólnym dormitorium, powalił blondyna na łóżko.
- To kara, za straszenie mnie. Zobaczymy czy masz łaskotki - powiedział i zaatakował palcami Draco, który wił się pod nim niemiłosiernie, zwijając ze śmiechu.
- D-dosyć! Nie mogę ..! - wrzasnął w śmiechu gdy mógł złapać oddech. Harry momentalnie przestał i usiadł na jego biodrach.
- Hmm... - przyłożył teatralnie rękę do twarzy - ... zgoda. Zaznaj mojej łaski. Oboje zaczęli się śmiać. Potter zszedł z niego i usiadł na brzegu łóżka.
- Dobra... do rzeczy. Mam wieści od Czarnego Pana. Jest zadowolony i chcę się z tobą spotkać w Zakazanym Lesie jutro o północy.
- Świetnie... Jutro, a mówił coś jeszcze? I czy możesz iść ze mną?
- Powiedział tylko tyle i mogę iść z tobą, a nawet powinienem. Chcesz mieć Mroczny Znak? - brunet odwrócił się i spojrzał na niego.
- Nie wiem czy to będzie możliwe.
- Na pewno będzie, wykorzysta każdą możliwą okazję by mieć cię blisko.
- Jeśli tak... to tak. - odparł patrząc w jego oczy.
Draco podniósł się, zdjął marynarkę, pod nią miał czarną koszulę z krótkim rękawem, wiedział że przy Harrym może odsłaniać ręce, podszedł do biurka, chciał zrobić lekcję na wtorkowe zajęcia u Profesor McGonnagal.
Harry siedział na brzegu łózka, przyglądając się lewemu ramieniu Draco, który aktualnie siedział przy biurku zerknął z ukosa na Bliznowatego.
– Znowu napawasz się jego widokiem? – spytał. Harry podniósł wzrok na blondyna, uśmiechając się przy tym nikle.
- Tak. Jest interesującym obiektem - uśmiechnął się. Draco pokręcił głową i wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Potter dalej się na niego gapił ale ten to ignorował. Po dłuższym czasie gdy czuł, że Harry nie spuszcza wzroku z jego ręki, westchnął i powiedział:
- Dobra... nie patrz się tak bo oczy ci wyjdą.
Harry zarumienił się, nie wiedział skąd blondyn wiedział, że ten się na niego patrzy,
a w zasadzie na jego rękę. Szybko spuścił wzrok i zaczął przygotowywać rzeczy, by następnie udać się pod prysznic.
Poszedł w ciszy do olbrzymiej łazienki. Gdy brał prysznic rozmyślał nad wszystkim... nad spotkaniem z Voldemortem, nad tym co powiedzą nauczyciele, Hermiona i Ginny, które
broniły go przed Ronem... O tym co będzie musiał robić.
Ale zrozumiał, że nie obchodzi go to co inni pomyślą, on chcę zdobyć potęgę i nie zdobędzie jej gdy nie będzie dążył do celu.
Gdy wyszedł po godzinie Draco już spał, zanim się położył poszedł wykapać się w łazience prefektów. Harry wkrótce dołączył do objęć Morfeusza.
- Panie... O co chodzi z Potterem? - wysyczała zdeterminowana Bellatrix Lestange.
- On..... Dołączy do nassss... - rzekł dumnym głosem, przesiąkniętym pogardą. Co prawda, kobieta należała do Wewnętrznego Kręgu ale do nie których spraw nie powinna się pchać.
- Panie... to może być podstęp! - wytrzeszczyła oczy w szoku, i jej do tej pory pytający wyraz twarzy zmienił się na wściekły.
- Zamilcz! Wiem.... on chce... zrobi wiele by do nasss dołączyć... Zmienił się, nie trudno to dostrzec zwłaszcza, gdy Dracon zaczął się z nim zadawać. Myślęęęę nad zadaniem dla niego!
- Panie... - powiedziała po raz kolejny, choć w podświadomości wiedziała, że kwestionowanie zasad Czarnego Pana, może skończyć się Crucio.
- Zamilcz! Powiedziałem, a teraz odejdź! - wysyczał wściekły, nienawidził gdy ktoś mu się sprzeciwiał.
- Tak, tak panie... już, już odchodzę - powiedziała na swój typowy sposób.
Kobieta wyszła z pomieszczenia i udała się do posiadłości Malfoy Manor, gdzie do tej pory znajdowała się jej kuzynka. Musiała przekazać jej wieści o tym co prawdopodobnie w bliskiej przyszłości się wydarzy i co zmieni całą sytuacje w magicznym świecie.
– Staram się nie przegrać. - powiedział Teodor
– I tak przegrasz – dogryzła mu z szerokim uśmiechem. Harry grał z Theo, a Jasmin z Blaisem.
– Jakim cudem dziewczyna może być tak piekielnie dobra w szachach? – spytał, patrząc
z podziwem na drobną, blond-włosą istotkę która miała zaledwie 160 centymów wzrostu i dobre 46 kilogramów kości i skóry.
- BU! - krzyknął Draco do ucha Bliznowatego, chwytając go mocno za ramiona. Czarny odwrócił się przerażony, gdy zobaczył kto był jego prześladowcą uśmiechnął się przebiegle.
- Masz 30 sekund życia, grajcie sami, zostawiam was. - powiedział do trójki przyjaciół z którymi grał i zaczął gonić platynowego blondyna, który wyszedł chwilę przed nim. Gdy go dopadł w ich wspólnym dormitorium, powalił blondyna na łóżko.
- To kara, za straszenie mnie. Zobaczymy czy masz łaskotki - powiedział i zaatakował palcami Draco, który wił się pod nim niemiłosiernie, zwijając ze śmiechu.
- D-dosyć! Nie mogę ..! - wrzasnął w śmiechu gdy mógł złapać oddech. Harry momentalnie przestał i usiadł na jego biodrach.
- Hmm... - przyłożył teatralnie rękę do twarzy - ... zgoda. Zaznaj mojej łaski. Oboje zaczęli się śmiać. Potter zszedł z niego i usiadł na brzegu łóżka.
- Dobra... do rzeczy. Mam wieści od Czarnego Pana. Jest zadowolony i chcę się z tobą spotkać w Zakazanym Lesie jutro o północy.
- Świetnie... Jutro, a mówił coś jeszcze? I czy możesz iść ze mną?
- Powiedział tylko tyle i mogę iść z tobą, a nawet powinienem. Chcesz mieć Mroczny Znak? - brunet odwrócił się i spojrzał na niego.
- Nie wiem czy to będzie możliwe.
- Na pewno będzie, wykorzysta każdą możliwą okazję by mieć cię blisko.
- Jeśli tak... to tak. - odparł patrząc w jego oczy.
Draco podniósł się, zdjął marynarkę, pod nią miał czarną koszulę z krótkim rękawem, wiedział że przy Harrym może odsłaniać ręce, podszedł do biurka, chciał zrobić lekcję na wtorkowe zajęcia u Profesor McGonnagal.
Harry siedział na brzegu łózka, przyglądając się lewemu ramieniu Draco, który aktualnie siedział przy biurku zerknął z ukosa na Bliznowatego.
– Znowu napawasz się jego widokiem? – spytał. Harry podniósł wzrok na blondyna, uśmiechając się przy tym nikle.
- Tak. Jest interesującym obiektem - uśmiechnął się. Draco pokręcił głową i wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Potter dalej się na niego gapił ale ten to ignorował. Po dłuższym czasie gdy czuł, że Harry nie spuszcza wzroku z jego ręki, westchnął i powiedział:
- Dobra... nie patrz się tak bo oczy ci wyjdą.
Harry zarumienił się, nie wiedział skąd blondyn wiedział, że ten się na niego patrzy,
a w zasadzie na jego rękę. Szybko spuścił wzrok i zaczął przygotowywać rzeczy, by następnie udać się pod prysznic.
Poszedł w ciszy do olbrzymiej łazienki. Gdy brał prysznic rozmyślał nad wszystkim... nad spotkaniem z Voldemortem, nad tym co powiedzą nauczyciele, Hermiona i Ginny, które
broniły go przed Ronem... O tym co będzie musiał robić.
Ale zrozumiał, że nie obchodzi go to co inni pomyślą, on chcę zdobyć potęgę i nie zdobędzie jej gdy nie będzie dążył do celu.
Gdy wyszedł po godzinie Draco już spał, zanim się położył poszedł wykapać się w łazience prefektów. Harry wkrótce dołączył do objęć Morfeusza.
***
- Panie... O co chodzi z Potterem? - wysyczała zdeterminowana Bellatrix Lestange.
- On..... Dołączy do nassss... - rzekł dumnym głosem, przesiąkniętym pogardą. Co prawda, kobieta należała do Wewnętrznego Kręgu ale do nie których spraw nie powinna się pchać.
- Panie... to może być podstęp! - wytrzeszczyła oczy w szoku, i jej do tej pory pytający wyraz twarzy zmienił się na wściekły.
- Zamilcz! Wiem.... on chce... zrobi wiele by do nasss dołączyć... Zmienił się, nie trudno to dostrzec zwłaszcza, gdy Dracon zaczął się z nim zadawać. Myślęęęę nad zadaniem dla niego!
- Panie... - powiedziała po raz kolejny, choć w podświadomości wiedziała, że kwestionowanie zasad Czarnego Pana, może skończyć się Crucio.
- Zamilcz! Powiedziałem, a teraz odejdź! - wysyczał wściekły, nienawidził gdy ktoś mu się sprzeciwiał.
- Tak, tak panie... już, już odchodzę - powiedziała na swój typowy sposób.
Kobieta wyszła z pomieszczenia i udała się do posiadłości Malfoy Manor, gdzie do tej pory znajdowała się jej kuzynka. Musiała przekazać jej wieści o tym co prawdopodobnie w bliskiej przyszłości się wydarzy i co zmieni całą sytuacje w magicznym świecie.
Hm.. Tak jak poinformowałaś przeczytałam od nowa do teraz i powiem ci, że twoje poprawki naprawdę widać :3 treść rozdziałów ... lepiej się czyta i nie ma tak rażących błędów , zwłaszcza pierwszy rozdział <3 najcieplej j i Nokturn <3 zawsze szukałam opowiadań ty u Mroczny Harry, szuka czegokolwiek na Ulicy Śmiettelnego Nokturnu, DRARRY *AwwAww * FANKA YAOI WIEM xd
OdpowiedzUsuń