Były Gryfon po paru dniach wrócił już do zajęć i do codziennych czynności jakimi było uczęszczanie na lekcje, na posiłki, zajęcia pozalekcyjne i tym podobne.
Właśnie siedział na ławie w Wielkiej Sali i spożywał w spokoju swój posiłek.
Nikt już nie rozmawiał o incydencie z udziałem Rona Weasley'a, którego do tej pory nadal nikt nie widział.
Po uczcie wszyscy poszli się do dormitoriów. W Pokoju Wspólnym Slytherinu było spokojnie, większość Ślizgonów udała się na spoczynek po kolacji, tylko Harry siedział w fotelu przeglądając Proroka Codziennego, a towarzyszył mu Draco. Kiedy Harry skończył czytać, odłożył gazetę i rozłożył się wygodnie na fotelu.
- Jutro pierwszą lekcją jest zielarstwo, ciekawe, co będziemy robić – zastanawiał się Bliznowaty.
- Nie wiem... nauczyciele zawsze wymyślają coś innego... nie chcę rozmawiać o szkole.
Teraz jedynie ma ochotę zabić tego Wiewióra i przysięgam, na władzę Czarnego Pana,
że gdybym mógł zrobiłbym to teraz. Ciekawe, gdzie zniknął.
Czarny spojrzał na niego obojętnym wzrokiem.
- Nie powinieneś przysięgać na jego władzę, bo jak ją straci to nie będzie ciekawie.. dla nikogo, a sam już poznałem jego gniew, więc wiesz.. -powiedział były Gryfon i uśmiechnął
się przyjaźnie. Zielonooki wstał i usiadł na kanapie obok Draco. Ten podniósł wzrok, a następnie całe swoje ciało, prostując się na wygodnej sofie. Harry odwrócił głowę w jego stronę.
- Czy... Czy ja mogę zobaczyć ... no wiesz - spojrzał na jego lewe przedramię.
Blondyn speszył się trochę. W końcu każdy nieproszony mógł zobaczyć to co na niej było.
Miał szczęście, że w Skrzydle Szpitalnym, potrzebna była im tylko jego prawa ręka
i, że tą drugą zostawili w spokoju. Nie pewnie kiwnął głową, wyciągając przedramię do
przodu, a drugą niepewnie zaczął podnosić rękaw. Oczom Harry'ego ukazała się czarna czaszka, owinięta wężem.
Patrzył się przez chwilę na nią z wielkim zainteresowaniem ale Draco po chwili obciągnął rękaw, a Bliznowaty spojrzał na niego pytająco.
która go widzi. - szepnął smutny.
Harry po raz kolejny podniósł wzrok i zaczął mu się uważnie przyglądać. Oboje milczeli.
- Czy on wie... że jestem u was w domu? W Slytherinie? - spytał zielonooki.
Z autopsji wiedział, że to co robił gdy był młodszy trafiało od razu do Voldemorta, nie wiedział jakim cudem i nawet nie chciał wiedzieć.
- Cóż... wie. I wiesz co ci powiem? Na ostatnim zebraniu, oznajmił nam, że chcę cię zabić
tylko dlatego, że ty chcesz zabić jego i przez to, że próbujesz go uśmiercić, nie będzie mógł przejąć władzy, ale jeżeli ty, nie będziesz chciał tego robić, a nawet... cóż tutaj nie liczył
na zbyt wiele, bo wie o tobie bardzo dużo... nie miałby nic przeciwko gdybyś chciał wstąpić
w jego szeregi.
Harry spojrzał w szoku na Draco. Nie spodziewał się ze strony Toma czegoś takiego.
Ale teraz wszystko miało sens. Voldemort nie mógłby przejąć władzy w stu procentach,
gdyby Harry mu przeszkadzał i Tom również wiedział to, że Bliznowaty jest jedynym który
może go zabić, ale gdyby pomógłby mu na pewno by go to zadowoliło, że przejmie władzę, oboje by przeżyli, a on zdobył władzę nad Światem Czarodziejów. "Żaden nie może żyć jeśli drugi przeżyje" -
w tym wypadku, oboje będą w stanie przeżyć. On go nie zabije i ...
- Wiesz... nie powinien wstąpić, byłbym tym zainteresowany ale wszystko ma swoje, jak
z resztą wiesz.. wszystko ma swoje granice - rzekł. Tym razem Draco spojrzał na niego
z szokiem wymalowanym na bladej, delikatnej twarzy.
- Mó-mówisz poważnie - jąkał się, mówiąc to zdanie. Harry nie odpowiedział tylko pokiwał potwierdzająco głową. Blondyn czuł się jakby był po drugiej stronie lustra. Wszytko na odwrót. Przeciwieństwa, jakich nikt by się nie spodziewał.
- Przekażesz mu to? - spytał Harry z nadzieją w głosie.
- Tak. Ale co na to Dumbledore? Jak on.. - nie dokończył, gdyż Czarny mu przerwał.
- Jest mało ważny. Oszukiwał mnie przez całe życie. Nie pytaj mnie o to w jaki sposób... Oszukiwał mnie i cały czas zatajał przede mną prawdę. .. to naprawdę jest najmniej ważne. - powiedział zirytowany ale jednocześnie w jego głosie była nadzieja, że Draco przekaże Voldemort'owi to co ten mu przed kilkoma minutami powiedział.
- Zgoda. Przekażę mu to. Za pewne.. ucieszy się. - Biały uśmiechnął się. Nie był to uśmiech chytry, przesiąknięty ironią tylko uśmiech szczery i ciepły, jakiego blondyn nigdy nie używał nawet przy rodzicach... przy matce,a tym bardziej przy ojcu, który teraz siedział w Azkabanie.
- Draco, nie będziesz miał nic przeciwko, jeżeli cię teraz przytulę?
- Wiesz, nikomu nie pozwalam ... uczyli mnie nie okazywać uczuć .. ale ten raz jedyny mogę zrobić wyjątek.
Harry zbliżył się i objął platynowego blondyna wokół pasa, kładąc brodę na jego prawym ramieniu. Malfoy również objął chłopaka. W tej pozycji trwali około 20 sekund. Potter zauważył, że blondyn był nieco niższy od niego, zaledwie kilka cali, ale również chudszy, bez problemu można było wyczuć jego żebra.
- Dobra koniec tych czułości. Limit wyczerpany na najbliższy czas- zaśmiał się razem
z nowo nabytym Ślizgonem.
- Powinniśmy już iść. Nie wyśpię się. - Harry na te słowa zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Za pewne, wiesz.. Od swojej ciotki usłyszałem kiedyś, że jak się nie wyśpi to będzie brzydka, jak teraz niebyła ale w każdym bądź razie, sen wpływa na urodę - uśmiechnął się jeszcze szerzej do Białego.
Wstali i razem ramię w ramię ruszyli przez ten krótki korytarz prowadzący do ich dormitorium, śmiejąc się tak głośno że obudzili prawie całą populację osób jaka znajdowała się w pokojach, które minęli, a przyczyną jego zachowania był Potter, jak opowiadał o zachowaniach swojej mugolskiej ciotki.. oczywiście, był haczyk; nie powiedział mu, że mieszka w niemagicznym domu. Jeżeli domem mógł nazwać tamto miejsce.
Jeszcze rok i nie będzie musiał tam wracać. Będzie wolny.
Hmmm... Mroczny Znak, powiadasz? Może jestem dziwna, ale zawsze trzymałam sronę śmierciożerców.
OdpowiedzUsuń