wtorek, 27 stycznia 2015

ROZDZIAŁ XXII "ODRZUCENIE"

Pierwsze lekcje Harry'ego minęły nadzwyczaj spokojnie. Na drugiej godzinie mieli lekcję 
z Puchonami, a mieszkańcy jego domu postanowili zrobi sobie z nich żarty. W związku z tym, 
że mieli transmutację  z profesor McGonagall przed zajęciami rzucili zaklęcia odbijające na większość przedmiotów. 
Każdy mieszkaniec Huffleupuffu, który miał rzucić zaklęcie, po jego odbici zmieniał się właśnie w przedmiot w który miał go zamienić.
Opiekunka Gryffindoru była przerażona tym co się działo, bo nigdy nie spotkała się z tym, 
że jakikolwiek uczeń na jej zajęciach zamieniał się w przedmiot. Ślizgoni oczywiście nie próbowali niczego przetransmutować, gdyż wiedzieli czym może się to skończyć. 
Po kilkunastu minutach odmienili wszystkich w swoje ludzkie postacie, a nauczycielka odjęła im pięćdziesiąt punków, które i tak nadrobią na dwóch może i trzech lekcjach za Snape'm więc nie przejmowali się tym szczególnie; wszyscy i tak mówili, że było warto.
Trzy następne lekcje również nie były jakoś szczególnie nadzwyczajne. Pottera zdziwiła tylko jedna, jedyna rzecz.. a między innymi zachowanie Severusa Snape'a na lekcjach obrony. 
On był dla niego... miły? 
Nie mógł użyć innego słowa. Oczywiście nie uśmiechał się ani nie przejmował nim za bardzo, bo to to już totalnie zwaliło by Bliznowatego z nóg i prawdopodobnie zniszczyło by reputacje postrachu Hogwartu.
Mężczyzna po prostu nie uprzykrzał mu życia tak jak zawsze to robił i po jego dłuższych rozmyślaniach nie było tak tylko w tym dniu lecz kilka wstecz - również. Pomógł mu nawet 
w użyciu jednego z zaklęć obronnych, czym bardzo zdziwił mieszkańców Domu Lwa z którymi mieli wtedy lekcję.
Dzisiaj... Tak.. Dzisiaj.. 
Miał udać się z Draco i Snape'm do Czarnego Dworu. 
Czy będzie w stanie kogoś zabić?
Czy zdoła odebrać komuś życie?
Ale z drugiej strony jego chłopakowi się udało, więc dlaczego jemu miałoby nie? 

Dochodziła pora obiadu.
Potter, Książę Slytherinu, Parkinson, Blaise, Theo i jeszcze kilku innych zaprzyjaźnionych Ślizgonów - w tym ochroniarze Malfoy'a - Crabbe i Goyle, którzy przed kilka pierwszych dni odkąd Bliznowaty trafił do Domu Węża mieli z nim problem... duży problem; Lecz gdy zobaczyli jak dobrze dogaduje się z innymi, zwłaszcza z synem najbardziej zaufanego Śmierciożercy przyjęli i zaakceptowali go tak jak reszta uczniów Slytherinu.
W Wielkiej Sali jak zawsze od pierwszego dnia byłego Gryfona panowały tłumy. 
Do młodzieży wyciekła informacja w sprawie Rona Weasley'a. Mimo, że został zawieszony na nieznany nikomu okres czasu, za dwa dni miał wrócić do szkoły. 
Nowo nabyty Ślizgon przekroczył próg pomieszczenia i automatycznie przeniósł wzrok na stół Gryffindoru. Fred i George z tego co mógł dostrzec dostali kolejnego wyjca od ich mamy,
 że nie przykładają się do nauki. Hermiona rozmawiała młodą Weasley'ówną, która co chwilę na niego spoglądała. Neville najzwyczajniej siedział i jadł swój posiłek. Seamus rozmawiał 
z jakimiś dwoma Gryfonkami prawdopodobnie z czwartego roku.
Całą grupą ruszyli do swojego stoły. Zasiedli na ławach i zaczęli konsumować to co było 
przed nimi. Zwłaszcza Blaise, który jadł gdyby nie karmili go tydzień. Harry wziął praktycznie
 to  co Dracon, tylko zamiast soku pomarańczowego, który preferował jego chłopak, wziął 
sok dyniowy.
- Harry? - usłyszał za swoimi plecami cichy, kobiecy głos. Odwrócił się i zobaczył dużą ilość rudych włosów, delikatnie opadających na ramiona i plecy.
- O co chodzi? - spytał.
Ginny, gdy już miała otworzyć usta, by odpowiedzieć, przerwał jej Theodor.
- Ło... kogo tu przywiało? Jakaś zdrajczyni krwi? Wracaj do swoich i nie zawracaj nam głowy swoją jakże bezwartościową osobą.
Potter przeniósł na niego wzrok. Wywrócił oczami, podnosząc lekko kąciki ust i znów spojrzał  na młodą Weaysley.
- Możemy porozmawiać? To jest... ważne i zależy mi na tym...- odparła cicho, tak, że tylko Crabbe siedzący po jego lewej stronie i Draco, który był po prawej byli w stanie to usłyszeć. 
Potter  niepewnie pokiwał głową w geście potwierdzenia.
- A czy...my.. no wiesz.. możemy na osobności?- spytała drżącym głosem z rumieńcami na policzkach. Bliznowaty podniósł prawą brew lekko do góry.
- Nie sadzę by to było aż na tyle prywatne, że nie możesz mi tego powiedzieć przy wszystkich. po za tym to moi przyjaciele i na pewno prędzej czy później bym im powiedział . Więc o co chodzi? - zapytał, a całe zdanie było przesiąknięte pogardą i sarkazmem. Ginny spojrzała na niego podejrzliwie ale wiedziała, że jeżeli w ogóle chce z nim porozmawiać musi w ten sposób i przy Ślizgonach. "Jej" Harry bardzo się zmienił i nic na to nie mogła poradzić.Wiedziała, 
że  był wściekły na Rona i nie ukrywał tego. Nikt na jego miejscu by się chyba z tym nie krył. Westchnęła dwa razy i mocno wypuściła powietrze ustami.
- Ja się chciałam spytać czy... może byś .. czy umówisz się ze mną? - Draco zakrztusił się sokiem, Blaise prychnął śmiechem, Harry spojrzał na nią jak na wariatkę, a Theodore zaczął się szaleńczo śmiać, zwracając na ich stół prawie całą uwagę Ślizgonów i sąsiadującego 
obok stołu. Chłopcy powiedzieli im o tym, że są razem, a ono to zaakceptowali, a na wyznanie niczego świadomej Weasley'ównej nie dało zareagować się w inny sposób. Wyraz twarzy Malfoy'a był taki gdyby miał za chwile zasztyletować ją wzrokiem, lecz ona ignorowała go 
w tamtym momencie. Dużo osób śmiało się z niej, co już dostrzegła tylko nie wiedziała czemu to robią. Harry, który ledwo powstrzymywał  ' prychanie śmiechem ' spojrzał na nią z pogardą.
- O co im chodzi? - spytała, kręcąc nerwowo włosy.
- Ah... Gdybym ci powiedział teraz nie było by... tak fascynującego ... hmm... efektu końcowego. 
- C-co? - spytała po raz kolejny zdezorientowana.
- Nieważne.. -warknął - a wracając do twojego pytania to moja odpowiedź brzmi... - zatrzymał się, aby wzbudzić w dziewczynie napięcie, a jej oczy zaszkliły się w nadziei - ..moja odpowiedź brzmi nie.
Wyraz jej twarzy zmienił się diametralnie, wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć płaczem.
Dracon widząc jej mnę zaczął uśmiechać się pogardliwie pod nosem.
- Co.... ale dlaczego? Ja myślałam, że ty.. no wiesz.. będziemy razem... i ... - teraz według czarnego zaczęła robić z siebie kretynkę. Czy on dawał jej jakiekolwiek znaki, że jest nią zainteresowany? Prawda, lubił ją ale nie tym zaprzestał.
- Robiłem kiedykolwiek coś, żebyś myślała, że będziemy razem? Ja jestem już z kimś w związku... - tutaj  młody Malfoy przeniósł na niego wzrok - od niedawna i nie mam zamiary tego niszczyć i chciałbym, żeby to było coś więcej, a nie tylko związek na pokaz. Sorki ale źle trafiłaś.
Cały stół zaczął tak zwanie "rżeć" śmiechem. 
Dziewczyna już powstrzymywała łzy które zbierały się jej w oczach. Ona myślała, że z Harrym będą razem szczęśliwi, był a przekonana, że on coś do niej czuje, a gdy chciała 
się  z nim umówić, on odpowiada,  "nie" i że już  ma  kogoś. Dla niej to było niemożliwe ale ... po wakacjach tak bardzo się zmienił -  jeszcze więcej dziewczyn do niego lgnęło.. i nie tylko... również przedstawiciele płci męskiej zwracali na niego dość dużą uwagę i widocznie byli nim zainteresowani.
- Ale.. - szepnęła lecz Dracon, jej przerwał.
- Nie słyszałaś Weasley? Głucha jesteś?Lepiej odejdź zanim zrobisz siebie totalne pośmiewisko.. chociaż gorzej i tak już nie może być  - stół po raz setny wyśmiał rudą, która tupnęła poirytowana nogą i odeszła do sowich przyjaciół z domu Gryffindora.  Roześmiani Ślizgoni znacznie przykuli uwagę innych domów, tak jak i kadry nauczycielskiej w tym samego Severusa Snape'a. Odgłosy przed nich wydawane przerwała Pansy Parkinson
- Ej! Dobra, koniec. Ogarnijcie się. 
Przez kilka sekund wszyscy próbowali się powstrzymać i udało im się to - na szczęście.
-  Czego ona oczekiwała? - spytał Blaise?
- Ah.. - westchnął teatralnie były Gryfon - a żebym ja wiedział - odparł.
 - Jeszcze raz ta zdrajczynię krwi za proponuje ci coś takiego, przysięgam, że ją zabije - syknął wściekły blondyn.
- A widzieliście jej minę - tym razem był do głos Pansy. Wszyscy, którzy byli wtajemniczeni zaczęli wyśmiewać się z rudej dziewczyny.



 *(stół Gryfonów)* 


Wesley wróciła do swojego stołu, w tym czasie zmazując maskę smutnej i załamanej na normalny wyraz twarzy.
 - I jak? Zgodził się? - spytała się ją jedna podekscytowana dziewczyna  z piątego roku. Tamta milczała przez dłuższy moment. 
Usiadła na swoim miejscu i westchnęła . 
- Więc? Zgodził? - ponowiła pytanie. Ginny podniosła wzrok ze swojego talerza i posiłku znajdującego się na nim.
 - On ... on się nie zgodził - zrobiła pauzę - powiedział, że ma kogoś... 
- Naprawdę? A nie chciał przypadkiem wzbudzić w ciebie zazdrości? - te słowa wypowiedziała dziewczyna z siódmego roku. Jej włosy były kruczoczarne, była blada i chuda, wręcz wychodzona, a oczy były błękitne niczym ocen. Jej imię brzmiało Catherina z którą ruda po odejściu Harry'ego zaczęła się zadawać i była jej bliska koleżanką, która jej pomagała i dawała rady w trudnych chwilach.
 - Ale.. On to mówił tak... poważnie. Jego twarz, on nie kłamał .. nie mógłby mnie.. myślisz?
 -Tak - położyła jej dłoń na ramieniu - Według mnie to na sześćdziesiąt osiem procent mam rację, dwadzieścia pięć procent że ma kogoś, siedem procent, że jest gejem,
 a pozostałe dziesięć procent - że nie jest gotowy na związek. Podrywaj go ale nie tak 
bardzo .. hmm - przekrzywiła głowę w prawo - widocznie. Pamiętaj - drobne gesty. Lecz jak zobaczysz go z jakąś dziewczyną nie wyciągaj pochopnych wniosków.. W zasadzie 
to w grudniu będzie przecież bal bożonarodzeniowy, pamiętasz? Obecność obowiązkowa 
tak samo jak i posiadanie pary. Załatwię, że wszystkie porządne dziewczyny będą zajęte,
a wtedy ty go zaprosisz, chyb, że przyjdzie z tą swoją rzekomą dziunią, wtedy to koniec.
Ruda spojrzała na nią zdziwiona.
- A ty nie powinnaś być w Slytherinie? 
Tamta odsłoniła kły w szerokim uśmiechu 
 - Nie. Jestem na sto procent Gryfonką.
- Dzięki za rady, świetna z ciebie przyjaciółka... 


***



Dzień dobiegał końca... Za kilka godzin... odbierze życie, zostanie naznaczony, będzie jednym z nich... 









~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam... na prywatne wiadomości niektórzy ( 2 osoby - ok) poprosili mnie abym dodawała zdjęcia w treści rozdziałów. Nie wiem dlaczego... może aby łatwiej to sobie wyobrazić ? Nie wiem ale posłuchała. Wiem, że w normalnych książkach nie ma czegoś takiego lecz chyba nie przeszkadzają wam takie drobne zmiany, prawda?
I sprawy organizacyjne: Byłabym wdzięczna, gdyby pod rozdziałami znajdowały się komentarze.. nie wiem czy ktoś to czyta i czy dalej mam powadzić bloga, gdyż było by to bez sensu. Ja piszę kilka godzin, a czytają to tylko 4-5 osób.
Dziękuje i pozdrawiam,
 Naomi

4 komentarze:

  1. Kochana jak mogłaś we mnie zwątpić ? Oczywiście, że to czytam ! Musisz pisać dalej plooooose <3 Co do rozdziału :Głupia , denerwująca dziewucha, która podpiernicza się do Harrusia. Oczywiście można z mojego komentarza wyczytać , że chęć zamordowania z zimną krwią to małe określenie jak dla moich myśli do Ginewry Weasley, ale przepraszam wszystkich jej fanów ( jeżeli się tacy znajdą ) za obrażanie jej ,ale po prostu NIE LUBIĘ ani jej ani Hinny. Boshe , śmiech na cały stół slytherin'u to jest to ! ( Głupia baba ma za swoje ) * kręci głową w potakującym sygnale *
    Ogólnie nie jest za bardzo czego komentować , bo opiera się głównie na akcji w Wielkiej Sali, więc czuję lekki niedosyt i będę czekała na następną notkę, aby ponownie komentować twoje rozdziały. Czekaj na mnie jak tylko nowy się pojawi, Pozdrawiam.
    PS. Zazdrosny Draco? To jest takie mrrrrrr... ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, naprawdę :3 w sumie ten rozdział miał się tylko na tym opierać lecz w następnych 3 (?) jeżeli się nie mylę z moich szkicy akcja zaczyna się jeszcze bardziej rozkręcać

      Usuń
  2. Witam, trafiłam niedawno na Twojego bloga, przez przypadek ale tak mnie wciągnął, że pochłonęłam go praktycznie jednym tchem :) Bardzo mi się podoba i czekam niecierpliwie na następne rozdziały. Pozdrawiam i życzę baaaardzo duuużo weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne!!!!! *_*
    czekam na następne <3 pisz, pisz *rusza przekonująco brwiami uśmiechając się wesoło*

    OdpowiedzUsuń

Zamów Proroka Codziennego