Oboje obeszli kanapę wolnym krokiem i weszli po marmurowych schodkach. Prowadziły do dormitoriów dziewczyn - jak i chłopców. Stanęli przed obrazem, który był pusty. Potter zmrużył oczy bo myślał, że ktoś w nim będzie ale mylił się. Blondyn nacisnął jeden z zielonych szafirów. Po chili obraz przesunął się w prawą stronę i Draco przekroczył próg wraz z drugim chłopakiem. Szli chwilę przez krótki korytarz, mijali wiele drzwi, za którym prawdopodobnie mieszkali inni Ślizgoni. Pokój Draco Malfoy'a znajdował się na samym końcu. Drzwi były niemalże na całą ścianę i były o wiele większe od pozostałych, które minęli po drodze.
- Tutaj jest pokój, jak zauważyłeś w tym korytarzu mieszkają też inni Ślizgoni płci męskiej.
Draco nacisnął na klamkę i pierwszy wszedł do pokoju, a Harry zaraz za nim. Do środka wchodziło się po schodkach, było ich około dziesięciu (dop.aut.: prowadziły w dół, żeby nie było).
Harry wszedł do swojego nowego dormitorium w Slytherinie. Zdziwił go na początku fakt, fakt, że będzie go dzielić z Draco i w dodatku mu to zaproponował. Pokój był duży, o wiele większy niż pokoje w Gryffindorze. Umieszczone były w nim dwa, dosyć dużych rozmiarów łóżka z zielonym baldachimem i zieloną pościelą, zrobione były z drewna, którego Harry nie był w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka. Chyba mahoń... Łóżko, które stało po lewej , miało dużą białą szafę ze srebrnymi klamkami i zawiasami, po prawej stronie od łózka była mała komoda, z drugim łóżkiem było prawie tak samo, tylko wszystko było odwrotnie. Po lewej stronie od wejścia, jak domyślił się Harry była łazienka, a po prawej stronie, była znów zielona kanapa, tym razem brązowy stolik i mały kominek, który ogrzewał pokój. Na suficie były zawieszone dwie lampy na łańcuchach tak samo jak w Pokoju Wspólnym. Brunet rozglądał się chwilę po pokoju i spojrzał na Malfoya, który dalej stał w wejściu.
- Które jest twoje? - spytał, dalej na niego patrząc, ten zszedł ze schodków i podszedł do niego.
- To po prawej, zawsze w nim sypiam. - odparł bezinteresownie i podszedł do łóżka siadając na nim w elegancki sposób.
- Czemu teraz miałeś mieszkać sam? Pytałem się ale mi nie odpowiedziałeś.
Draco westchnął poirytowany.
- Złoty Chłopcze, a może raczej Srebrny Chłopcze, ty naprawdę musisz wszystko wiedzieć. Odpowiedź brzmi: Blaisowi na ostatni dzień przed wyjazdem tutaj zachciało się mieszkać z Teodorem Nottem.
Harry skinął głową na to, że taka odpowiedź mu wystarczy.W sumie, co to za wielka tajemnica, że Zabini chciał mieszkać z kimś innym? No chyba żadna.
Harry wszedł do swojego nowego dormitorium w Slytherinie. Zdziwił go na początku fakt, fakt, że będzie go dzielić z Draco i w dodatku mu to zaproponował. Pokój był duży, o wiele większy niż pokoje w Gryffindorze. Umieszczone były w nim dwa, dosyć dużych rozmiarów łóżka z zielonym baldachimem i zieloną pościelą, zrobione były z drewna, którego Harry nie był w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka. Chyba mahoń... Łóżko, które stało po lewej , miało dużą białą szafę ze srebrnymi klamkami i zawiasami, po prawej stronie od łózka była mała komoda, z drugim łóżkiem było prawie tak samo, tylko wszystko było odwrotnie. Po lewej stronie od wejścia, jak domyślił się Harry była łazienka, a po prawej stronie, była znów zielona kanapa, tym razem brązowy stolik i mały kominek, który ogrzewał pokój. Na suficie były zawieszone dwie lampy na łańcuchach tak samo jak w Pokoju Wspólnym. Brunet rozglądał się chwilę po pokoju i spojrzał na Malfoya, który dalej stał w wejściu.
- Które jest twoje? - spytał, dalej na niego patrząc, ten zszedł ze schodków i podszedł do niego.
- To po prawej, zawsze w nim sypiam. - odparł bezinteresownie i podszedł do łóżka siadając na nim w elegancki sposób.
- Czemu teraz miałeś mieszkać sam? Pytałem się ale mi nie odpowiedziałeś.
Draco westchnął poirytowany.
- Złoty Chłopcze, a może raczej Srebrny Chłopcze, ty naprawdę musisz wszystko wiedzieć. Odpowiedź brzmi: Blaisowi na ostatni dzień przed wyjazdem tutaj zachciało się mieszkać z Teodorem Nottem.
Harry skinął głową na to, że taka odpowiedź mu wystarczy.W sumie, co to za wielka tajemnica, że Zabini chciał mieszkać z kimś innym? No chyba żadna.
Zielonooki nie wiedząc co miał robić zaczął się rozpakowywać. Położył kufer na łóżku, chłopak nie wiedział jak przedmiot znalazł w pokoju Draco. Położył go na łóżku i zaczął rozpakowywać ubrania. Szafa wewnątrz była o wiele bardziej przestronna niż się wydawało na zewnątrz. Mogłaby spokojnie pomieścić rzeczy Rona, Nevilla i jego razem wzięte. Zaczął od szat szkolnych, koszul i... nie było rzeczy do Quidditcha... a no racja, w końcu nie był już Gryfonem. Później porozmawia o tym z Draco. Następnie rozpakował książki szkolne. Ostatnią rzeczą były księgi, które zakupił na Nokturnie. Je schował na samo dno szafy do której wcześniej schował odzież .
Gdy rozpakowywał się, zaczęło go zastanawiać kto zajmie jego miejsce. W końcu z tego co wiedział, nikt się raczej nie nadawał. Harry przez chwilę poczuł na sobie czyjś wzrok. Odwrócił głowę i spojrzał na blondyna, który wlepiał w niego oczy. Pokręcił tylko głową i usiadł na łóżku. Nie minęła chwila, znowu się odwrócił, a ten znowu mu się przyglądał, a raczej jego plecom.
- Możesz mi powiedzieć czemu się tak na mnie patrzysz? - spytał w końcu.
- Po prostu... - odparł.
Harry'go nie zadowalała taka odpowiedź ale nie powiedział nic do czasu kolacji. Oboje milczeli leżąc na swoich łóżkach.
- Draco.... za chwilę kolacja, rusz się.
Blondyn wstał nie chętnie z łóżka, wygładził swoje ubranie i poszedł do łazienki w celu poprawienia swojej fryzury. Harry również wstał i również poprawił ubrania ale z włosami nic nie robił ponieważ nie musiał. Jego włosy i tak idealnie się trzymały. Kiedy blondyn wyszedł z łazienki oboje wyszli z pokoju. Na korytarzu nie było nikogo, było cicho jak w grobie. Jedyny dźwięk jaki tam był to odgłos kroków które wytwarzała podeszwami butów dójka chłopców. Kiedy weszli do Pokoju Wspólnego, wszyscy zgromadzeni tam Ślizgoni wbili z nienawiścią wzrok w bruneta.
- Co on tu robi?! - wrzasnęła Pansy Parkinson. Harry chciał jej odpowiedzieć ale Draco był szybszy.
- Pansy, gdybyś się zorientowała to został ponownie przydzielony do domu. I tym domem był Slytherin, rusz głową. Umiesz korzystać z mózgu, prawda? Jest Ślizgonem i mieszka ze mną w dormitorium - tu spojrzał na Blaise'a który rozmawiał z jakąś wytapetowaną blondynką - ... ja nie mam z nim problemu. W końcu będzie z nami mieszkał przez następne dwa lata. Więc przyzwyczaj się do jego towarzystwa.
Wszyscy Ślizgoni milczeli w szoku jakie dał im Draco Malfoy. Oboje przeszli przez lochy i dalej w kompletnej ciszy poszli do Wielkiej Sali. Tuż przed wejściem spotkali się z innymi mieszkańcami Domu Węża. Wszyscy spoglądali na niego wrogo. Blondyn zmierzył ich wściekłym spojrzeniem po czym wszyscy soeszeni spuścili wzrok. Byli to czwartoklasiści więc bali się chłopaka tak jak większość młodszych osób uczęszczająca do Hogwartu i niekoniecznie do Slytherinu.
- Możesz mi powiedzieć czemu się tak na mnie patrzysz? - spytał w końcu.
- Po prostu... - odparł.
Harry'go nie zadowalała taka odpowiedź ale nie powiedział nic do czasu kolacji. Oboje milczeli leżąc na swoich łóżkach.
- Draco.... za chwilę kolacja, rusz się.
Blondyn wstał nie chętnie z łóżka, wygładził swoje ubranie i poszedł do łazienki w celu poprawienia swojej fryzury. Harry również wstał i również poprawił ubrania ale z włosami nic nie robił ponieważ nie musiał. Jego włosy i tak idealnie się trzymały. Kiedy blondyn wyszedł z łazienki oboje wyszli z pokoju. Na korytarzu nie było nikogo, było cicho jak w grobie. Jedyny dźwięk jaki tam był to odgłos kroków które wytwarzała podeszwami butów dójka chłopców. Kiedy weszli do Pokoju Wspólnego, wszyscy zgromadzeni tam Ślizgoni wbili z nienawiścią wzrok w bruneta.
- Co on tu robi?! - wrzasnęła Pansy Parkinson. Harry chciał jej odpowiedzieć ale Draco był szybszy.
- Pansy, gdybyś się zorientowała to został ponownie przydzielony do domu. I tym domem był Slytherin, rusz głową. Umiesz korzystać z mózgu, prawda? Jest Ślizgonem i mieszka ze mną w dormitorium - tu spojrzał na Blaise'a który rozmawiał z jakąś wytapetowaną blondynką - ... ja nie mam z nim problemu. W końcu będzie z nami mieszkał przez następne dwa lata. Więc przyzwyczaj się do jego towarzystwa.
Wszyscy Ślizgoni milczeli w szoku jakie dał im Draco Malfoy. Oboje przeszli przez lochy i dalej w kompletnej ciszy poszli do Wielkiej Sali. Tuż przed wejściem spotkali się z innymi mieszkańcami Domu Węża. Wszyscy spoglądali na niego wrogo. Blondyn zmierzył ich wściekłym spojrzeniem po czym wszyscy soeszeni spuścili wzrok. Byli to czwartoklasiści więc bali się chłopaka tak jak większość młodszych osób uczęszczająca do Hogwartu i niekoniecznie do Slytherinu.
Gdy weszli do Wielkiej Sali nikt nie zwrócił na nich uwagi. Harry zatrzymał Dracona przed wejściem zanim ruszyli w stronę stołu Ślizgonów. Brunet nie zauważył, że obok stoją Ginny, Seamus, Hermiona i Ron.
- Wiesz... - zaczął - usiądę dzisiaj z Gryfonami. Muszę z nimi porozmawiać.
- Skoro musisz... - odparł ponuro i ruszył do swojego celu. Usiadł obok swojej dziewczyny - Vanessy, która od razu go objęła i pocałowała w policzek.
Harry odwrócił się i prawie nie zszedł na zawał. Stała przed nim czwórka wymieniowych wcześniej osób.
- Nie straszcie tak - powiedział i teatralnie złapał się za serce. Wszyscy uśmiechnęli się do niego pogodne oprócz Rona.
- Nie macie nic przeciwko jeśli dzisiaj z wami usiądę? - zapytał.
- Skądże Harry! Dalej jesteś przecież Gryfonem! - powiedziała Ginny, przytulając go mocno.
Po chwili dołączyła reszta jego już mniejszych przyjaciół. Wszyscy ruszyli do stołu Gryffindoru. Wybraniec usiadł pomiędzy Ginny i Ronem, a naprzeciwko nich siedzieli Seamus, Neville i Hermiona.
- Ej stary… Możesz powiedzieć mi, co to było? – Rudzielec zapytał go, gdy już siedzieli przy stole
- Nie rozumiem... - powiedział zgodnie z prawdą. Hermiona z Seamusem spytali pytająco na Rona
- Jak to nie rozumiesz? Halo, jest tam coś? – postukał przyjaciela w czaszkę, na co Harry odsunął głowę – Malfoy, zero kłótni, ta dziwna atmosfera… Widzę, że polubiliście się. Głupia tleniona fretka!
- No tak... skoro jesteśmy razem w domu - odpowiedział mu pytająco - w zasadzie jest nawet w porządku. Mam gdzie mieszkać to się liczy i nie mam problemów.
- A właśnie Harry...- zaczęła Hermiona dalej uśmiechnięta -... z kim mieszkasz w dormitorium?
Harry spuścił zmieszany wzrok. "Mówić czy nie mówić? Oto jest pytanie" - pomyślał.
- No... - zaczął przecierać nerwowo rękę o rękę - ... mieszkam z Malfoy'em - ściszył głos gdy mówił ostatni wyraz.
- CO?! - wrzasnął Ron podnosząc się z miejsca. Wszyscy Gryfoni spojrzeli na niego, Krukoni, Puchoni jak i cześć Ślizgonów również wlepił niego wzrok. Ginny pociągnęła brata za ramię, żeby usiadł z powrotem.
- Zgłupiałeś do reszty?! - krzyknął ale nie co ciszej i nikt już na nich nie patrzył. Może tylko nieliczna grupka Ślizgonów ale bardziej czekali aż Harry wreszcie do nich wróci.
- Ale o co ci chodzi? - spytał zdezorientowany brunet.
- Malfoy! Co?! Tacy wielce przyjaciele się z was zrobili?! - warknął mu wściekły w twarz. Potter rozszerzył oczy ze zdziwienia. Nie wiedział, że Ron tak myśli o nim.
- Ron... uspokój się - wtrąciła przerażona Ginny tym nagłym wybuchem jej brata.
- Jak mam być spokojny!? Porzucił Gryffindor, a teraz się jeszcze z Malfoy'em przyjaźni! - wrzasnął cały czerwony po twarzy. Dla niego cała sytuacja była strasznie denerwująca. Miał on swoje powody do wybuchy. Gryfoni po raz drugi wbili w niego oczy.
- Ron! To nie jego wina! - krzyknęła następnie Hermiona wstając i nachylając się w stronę rudego chłopaka. Neville również się podniósł i przeszedł na drugi koniec stołu, raczej ze strachu niż z jakiegokolwiek innego powodu.
- A może jednak co!? Od dzisiaj jest w domu węża i już sobie przyjaciół znalazł! Co?! To nie jest normalne! - tu zwrócił się w zdezorientowanego Harry'ego, który wlepiaj w niego zielone przerażone oczy. Nie wiedział co wstąpiło w jego przyjaciela. Zawsze wyrażał niechęć do osób z domu węża ale na litość.... przyjaźnili się przez 5 lat. Powinien być łagodniejszy.
- Ron przesadzasz! - krzyknął, jednocześnie się podnosząc.
- Ja przesadzam?! - wskazał na siebie rękami. Był cały czerwony ze złości. Harry mocno wypuścił powietrze z płuc.
- Tak! Przesadzasz! Jak z resztą zwykle! - prychnął i wywrócił gałkami ocznymi.
- Ty.... - zaczął. Jego twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora.
- Wiesz co... a miałem cię za przyjaciela! - odparł mu w twarz i ruszył dostojnie w stronę Draco.
Hermiona i Ginny sparaliżowały Wrasley'a wzrokiem.
Malfoy cały czas przyglądał się całemu przedstawieniu jakie odbywało się przy stole gryfonów. Gdy Bliznowaty już był przy stole, powiedział szybko, aby nikt nie zadał żadnego pytania. Ani Malfoy, ani nikt inny. Nie miał ochoty rozmawiać o wcześniejszym zajściu.
- Nie pytaj...
Draco uśmiechnął się w znany dla wszystkich obecnych sposób.
- Nie muszę... widziałem - powiedział i zaczął jeść swoją kolacje. Brunet przestał być głodny. Dłubał w swoim jedzeniu ale nic nie zjadł. Jedynie wypił pół kieliszka soku z dyni i czekał w ciszy, aż Ślizgoni zaczną już wychodzić.
Po posiłku wszyscy udali się do Pokoi Wspólnych. Nikt nie wychodził do następnego dnia. Następnego dnia był również pierwszy dzień nauki.
- Wiesz... - zaczął - usiądę dzisiaj z Gryfonami. Muszę z nimi porozmawiać.
- Skoro musisz... - odparł ponuro i ruszył do swojego celu. Usiadł obok swojej dziewczyny - Vanessy, która od razu go objęła i pocałowała w policzek.
Harry odwrócił się i prawie nie zszedł na zawał. Stała przed nim czwórka wymieniowych wcześniej osób.
- Nie straszcie tak - powiedział i teatralnie złapał się za serce. Wszyscy uśmiechnęli się do niego pogodne oprócz Rona.
- Nie macie nic przeciwko jeśli dzisiaj z wami usiądę? - zapytał.
- Skądże Harry! Dalej jesteś przecież Gryfonem! - powiedziała Ginny, przytulając go mocno.
Po chwili dołączyła reszta jego już mniejszych przyjaciół. Wszyscy ruszyli do stołu Gryffindoru. Wybraniec usiadł pomiędzy Ginny i Ronem, a naprzeciwko nich siedzieli Seamus, Neville i Hermiona.
- Ej stary… Możesz powiedzieć mi, co to było? – Rudzielec zapytał go, gdy już siedzieli przy stole
- Nie rozumiem... - powiedział zgodnie z prawdą. Hermiona z Seamusem spytali pytająco na Rona
- Jak to nie rozumiesz? Halo, jest tam coś? – postukał przyjaciela w czaszkę, na co Harry odsunął głowę – Malfoy, zero kłótni, ta dziwna atmosfera… Widzę, że polubiliście się. Głupia tleniona fretka!
- No tak... skoro jesteśmy razem w domu - odpowiedział mu pytająco - w zasadzie jest nawet w porządku. Mam gdzie mieszkać to się liczy i nie mam problemów.
- A właśnie Harry...- zaczęła Hermiona dalej uśmiechnięta -... z kim mieszkasz w dormitorium?
Harry spuścił zmieszany wzrok. "Mówić czy nie mówić? Oto jest pytanie" - pomyślał.
- No... - zaczął przecierać nerwowo rękę o rękę - ... mieszkam z Malfoy'em - ściszył głos gdy mówił ostatni wyraz.
- CO?! - wrzasnął Ron podnosząc się z miejsca. Wszyscy Gryfoni spojrzeli na niego, Krukoni, Puchoni jak i cześć Ślizgonów również wlepił niego wzrok. Ginny pociągnęła brata za ramię, żeby usiadł z powrotem.
- Zgłupiałeś do reszty?! - krzyknął ale nie co ciszej i nikt już na nich nie patrzył. Może tylko nieliczna grupka Ślizgonów ale bardziej czekali aż Harry wreszcie do nich wróci.
- Ale o co ci chodzi? - spytał zdezorientowany brunet.
- Malfoy! Co?! Tacy wielce przyjaciele się z was zrobili?! - warknął mu wściekły w twarz. Potter rozszerzył oczy ze zdziwienia. Nie wiedział, że Ron tak myśli o nim.
- Ron... uspokój się - wtrąciła przerażona Ginny tym nagłym wybuchem jej brata.
- Jak mam być spokojny!? Porzucił Gryffindor, a teraz się jeszcze z Malfoy'em przyjaźni! - wrzasnął cały czerwony po twarzy. Dla niego cała sytuacja była strasznie denerwująca. Miał on swoje powody do wybuchy. Gryfoni po raz drugi wbili w niego oczy.
- Ron! To nie jego wina! - krzyknęła następnie Hermiona wstając i nachylając się w stronę rudego chłopaka. Neville również się podniósł i przeszedł na drugi koniec stołu, raczej ze strachu niż z jakiegokolwiek innego powodu.
- A może jednak co!? Od dzisiaj jest w domu węża i już sobie przyjaciół znalazł! Co?! To nie jest normalne! - tu zwrócił się w zdezorientowanego Harry'ego, który wlepiaj w niego zielone przerażone oczy. Nie wiedział co wstąpiło w jego przyjaciela. Zawsze wyrażał niechęć do osób z domu węża ale na litość.... przyjaźnili się przez 5 lat. Powinien być łagodniejszy.
- Ron przesadzasz! - krzyknął, jednocześnie się podnosząc.
- Ja przesadzam?! - wskazał na siebie rękami. Był cały czerwony ze złości. Harry mocno wypuścił powietrze z płuc.
- Tak! Przesadzasz! Jak z resztą zwykle! - prychnął i wywrócił gałkami ocznymi.
- Ty.... - zaczął. Jego twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora.
- Wiesz co... a miałem cię za przyjaciela! - odparł mu w twarz i ruszył dostojnie w stronę Draco.
Hermiona i Ginny sparaliżowały Wrasley'a wzrokiem.
Malfoy cały czas przyglądał się całemu przedstawieniu jakie odbywało się przy stole gryfonów. Gdy Bliznowaty już był przy stole, powiedział szybko, aby nikt nie zadał żadnego pytania. Ani Malfoy, ani nikt inny. Nie miał ochoty rozmawiać o wcześniejszym zajściu.
- Nie pytaj...
Draco uśmiechnął się w znany dla wszystkich obecnych sposób.
- Nie muszę... widziałem - powiedział i zaczął jeść swoją kolacje. Brunet przestał być głodny. Dłubał w swoim jedzeniu ale nic nie zjadł. Jedynie wypił pół kieliszka soku z dyni i czekał w ciszy, aż Ślizgoni zaczną już wychodzić.
Po posiłku wszyscy udali się do Pokoi Wspólnych. Nikt nie wychodził do następnego dnia. Następnego dnia był również pierwszy dzień nauki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz