piątek, 16 stycznia 2015

ROZDZIAŁ XIII "CUDA SIĘ ZDARZAJĄ"

Dni mijały, od śpiączki Harry'ego minęło dwa tygodnie. 
Dyrektor mimo licznych uwag, nie pozwolił wysłac go do Świętego Munga. Tam też nic by nie zrobili.
Codziennie ktoś do niego przychodził. Rona nikt od tego czasu nie widział. Po szkole krążyły, różne plotki ale jak uczniowie pytali się czy są prawdziwe opiekunowie zaprzeczali lub wymigiwali się od odpowiedzi. 
Draco po sześciu dniach był już w pełnej formie i nikt nie widział żadnych przeciwwskazań, żeby opuścił Skrzydło Szpitalne i wrócił do codziennych zajęć i czynności. 
Blondyn codziennie wraz z Pansy odwiedzał chłopaka. 
Rodzice Vanessy, tak jak podejrzewała,  gdy dowiedzieli się co dzieje się w szkole do której ją zapisali, po licznych jej namowach i błaganiach od razu przenieśli ją do innej szkoły.. niestety, nikt nie wiedział do jakiej. Nawet nauczyciele nie mieli żadnych informacji, ją  posiadał jedynie dyrektor i profesor Snape, który był jej opiekunem przez te kilka lat i Dumbledor musiał podzielić się z nim taką informacją w razie czego..
A Draco? On zerwał z nią, nie widział już sensu w takim związku. Nie widywali by się, nie mieli by ze sobą żadnego kontaktu..

Do Skrzydła Szpitalnego weszła Pansy i usiadła przy jej przyjacielu.
- Harry... obudź się.... - mówiła do niego niczym mantrę. Zamknęła zrezygnowana oczy.
Bliznowaty usiłował otworzyć oczy, walczył z samym sobą i z dziwną barierą wokół jego podświadomości. Czuł, że jego głowa zaraz eksploduje, walczył z TYM najmocniej jak się dało. Wcześniej też próbował lecz ból jaki przy tym doświadczał i ta tarcza odpychały go brutalnie.
Do jego świadomości dochodziło białe światło, tel szedł, leciał, nie.. nie wiedział co robił, 
skupił się tylko na nim i ... Udało mu się! Jego oczy się otworzyły lecz szybko je zamknął 
i znów lekko otworzył przyzwyczajając się do jasności jaka panowała w pomieszczeniu  
w jakim się znajdował.

 Obok siebie zobaczył pewną brunetkę ze spuszczoną głową, starał się zidentyfikować dziewczynę.
- Pansy? - spytał, gdyż nie miał pewności czy to ona. 
Dziewczyna momentalnie podskoczyła i krzyknęła w stronę otwartych drzwi:
- Harry! Proszę pani! Harry się obudził! 
Na jej słowa kobieta szybko wbiegła do pomieszczenia, a za nią dyrektor, który wcześniej z nią rozmawiał.
- Jak się czujesz dziecko? - spytała .
- Byłeś nieprzytomny  prawie dwa tygodnie...
-  Tak ale..  ale byłem świadom tego co kto mówi i co się dzieję, a co do pytania to czuję się dobrze.  - powiedział, nie był zmęczony, czuł się świetnie nawet po tym jak usłyszał jaką ilość czasu nie kontaktował ze światem zewnętrznym.
Do łóżka chłopaka podszedł szczęśliwy i uśmiechnięty dyrektory, który spytał:
- Kto ci to zrobił, Harry? Musimy wiedzieć. 
- To był Ron... Ron Weasley. 
- Wesley? Ale przecież do tej pory przyjaźniliście się i wasze relacje były bardzo dobre. 
Wiesz może dlaczego?
- Zaatakował mnie, bo nie podobały mu się moje relacje ze Ślizgonami. A własnie! Czy Draco już się obudził? - próbował spojrzeć w stronę gdzie kiedyś leżał Draco ale pielęgniarka zasłaniała mu widok.
- Tak, pan Malfoy obudził się tydzień temu i nie przemęczaj się. Podam ci eliksiry wzmacniające. 
Harry kiwnął głową i położył ją na poduszce. Kobieta podała mu dwie fiolki, które wypił, jedna była z zielonym płynem, a druga z płynem wiśniowym.  
- Pansy, muszę cię na chwilę wyprosić. Mam sprawy do panna Pottera. Możesz poinformować Slytherin, że Harry się obudził. Kiwnęła głową i wybiegła uradowana ze Skrzydła Szpitalnego. Bliznowaty czuł się dziwnie zdenerwowany , gdyż zazwyczaj rozmowy na osobności odbywały się w gabinecie Dubledore'a, i stwierdził, że ten mógł poczekać aż ten wyjdzie ze Skrzydła. 
Po chwili uśmiechnął się do siebie, nawet nie wiedział czemu ale zaraz  spoważniał i spojrzał na dyrektora.

- Co konkretnie chce pan wiedzieć? - spytał się go.
- Jak do tego doszło? - odparł.
- Pobiegłem do jednej z łazienek .. Łazienki Jęczącej Marty, stałem przy jednej z  umywalek, musiałem odpocząć i wtedy nagle .. wszedł Ron, był wściekły... on mnie zaatakował jak już mówiłem nie podobały mu się moje relacje ze Ślizgonami. Nie znałem zaklęć, których użył mimo to, że ja nawet ... - urwał.
Nie mógł powiedzieć, że wiedział o czarno magicznych zaklęciach i że był w posiadaniu takich książek.
- Nie to nie istotne ale wiem, że zaatakował też Draco. Był zwyczajnie zazdrosny. - prychnął.
- Rozumiem Harry, tyle  wystarczy. A teraz odpoczywaj. Jak wszystko będzie dobrze dopilnuje, że w tym tygodniu będziesz już uczestniczył w zajęciach.
 - Dyrektorze? - spytał pośpiesznie, gdy staruszek miał już zamiar wyjść, Dumbledore szybko się odwrócił i posłał mu pytające spojrzenie.
- Gdzie ja byłem.. co to było za miejsce, czemu nie mogłem się obudzić?
- Harry, chłopcze... - oparł się o framugę drzwi - .. byłeś w swojej podświadomości, to tam zwykle trafia się gdy jest się w śpiączkach. Pamiętasz na pewno, jak twoja matka uchroniła
 się przed Voldemortem, rzuciła na ciebie starożytne zaklęcia i to one cię uchroniły, 
w momencie kiedy pan Weasley, rzucił klątwy na ciebie, one odezwały się i po raz kolejny ci pomogły.. Skoro już wiesz to odpoczywaj - powiedziawszy to wyszedł od razu z pomieszczenia, zostawiając go samego.
Harry uśmiechnął się w duchu.
 Teraz chciał tylko spotkać się z Pansy, Draco, Theodorem  i Blaisem aby z nimi porozmawiać i ich zobaczyć, za pewne się o niego martwili.  Musiał również porozmawiać w najbliższym czasie z Severusem Snape'm na temat śmierci Syriusza i tego, czemu jego ciało zniknęło, 
gdy Bellatrix rzuciła na niego Avadę.. Rozmyślają o wszystkim o czym myślał w tamtym miejscu, gdzie jego umysł został uwięziony, zasnął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zamów Proroka Codziennego